niedziela, 6 października 2013

Rozdział 15 --> Suffering

Opuściłam "Kącik Rozgoryczeń"!

Minęło 19 dni. Nie bijcie.
Miał być szybciej, ale jak go przeczytałam, to niemal wszystko poszło pod Backspace \0_0/
Tak więc przed Wami zupełnie nowy, odmieniony rozdział 15! 
Loki, Loki i jeszcze raz Loki.
( Oczywiście standardowo dość krótko :// )
Pozdrawiam,
Kinnisidee 3:}






***


                          Pokrzykiwania, stukot podbijanych metalem butów, pytania pozostawiane bez odpowiedzi. Wszystko działo się bardzo szybko, a głosy łączyły się w jeden ogłuszający jazgot. Odynem zajęli się medycy, wykrwawiającego się Volstagga zabrano do skrzydła szpitalnego. Tam również o własnych siłach podążył Thor, by uzdrowiono mu uszkodzoną nogę.

                          Loki nie miał już siły. Głowa bolała go niemiłosiernie, pulsując tępym bólem w skroniach. Napięte mięśnie drażniły, doprowadzając zmęczone ciało niemal do zupełnego odrętwienia. Starał się tego nie okazywać. Pragnął się oddalić, uciec od panującego wokół hałasu, pobyć w samotności. Po prostu odpocząć. Chwiejnym krokiem ruszył w stronę pałacu, obojętnie wymijając biegających po dziedzińcu ludzi. Nie zważał na nic, ani na nikogo. Po prostu szedł. Krok za krokiem, powoli, starając się nie przyśpieszać. Miał wrażenie, że wszystko dzieje się gdzieś obok, zupełnie jakby nie był niemal w samym centrum panującego na dziedzińcu zamieszania.

                         W pałacu nie było spokojniej. Większość służby wyległa na korytarze, wywabiona dźwiękami dobiegającymi z zewnątrz. Stojąca nieopodal wejścia grupa pokojówek szeptała między sobą, przekazując dalej zasłyszane informacje dotyczące tego, co działo się na placu. Gdy je mijał zamilkły na chwilę, odprowadzając go podejrzliwym wzrokiem. Wiedział, że szukają jakiejkolwiek pożywki dla swych prostych, łaknących świeżych nowinek umysłów. Szybko jednak straciły zainteresowanie jego osobą, nie odnajdując w nim widocznie niczego godnego uwagi. Poza tym dołączyła do nich młodziutka pomocnica nadwornego kucharza, przynosząc ze sobą jakieś nowe plotki. Mimo iż mówiły cicho, rozumiał każde słowo padające z ich ust. Rozprawiały o Thorze, jego męstwie i „poważnych” obrażeniach odniesionych podczas zaciekłej bitwy. Podniesione z podniecenia głosy irytowały go, wywoływały jeszcze większy ból głowy i chęć...
Znów poczuł lekkie mrowienie w dłoni, niemal takie samo jak wtedy, gdy lodowy gigant łamał kości Odynowi. Teraz jednak owe przeskoki energii wywołało coś zupełnie innego, niż potrzeba udzielenia pomocy. Miał ochotę unicestwić te paplające niemiłosierne głupstwa kobiety. Miał ochotę zamknąć ich usta raz na zawsze. Miał ochotę pozbyć się krążących między nimi plugastw, tych kłamstw tworzonych wyłącznie ku uciesze asgardzkiego pospólstwa. Zacisnął rękę w pięść, starając się opanować. Przychodziło mu to z coraz większym trudem. 
                           Gdy w końcu dotarł do swojej komnaty, ostrożnie, jak najciszej zamknął za sobą drzwi i zasunął złoty rygiel, odcinając się od wszystkiego i wszystkich. Od tego całego zgiełku. Przystanął na środku pomieszczenia i odetchnął ciężko, przesuwając dłonią po zaczesanych do tyłu włosach.
Czuł się okropnie. Był przeklęty własną słabością, skażony tą chorą niemocą trawiącą go od środka. Wiedział co jest tego przyczyną. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Do tej pory uparcie starał się oszukać samego siebie, zakładał, że reakcje jego organizmu nie są próbami obrony przed nowymi...zdolnościami, lecz jedynie krótkotrwałym okresem przystosowania się do nich. Wmawiał sobie, iż z czasem same przeminą. Nieustanna kontrola samego siebie i nie dopuszczanie do okazania słabości - to były najlepsze dotychczasowe sposoby na przetrwanie tego, co działo się z jego ciałem. Ale nie mógł już tego znieść. Musiał się uwolnić. Zamknął oczy i rozluźnił mięśnie, pozwalając JEJ wypłynąć.
                           Nie spodziewał się tego, co nastąpiło kilka sekund później. Silny wybuch energii rzucił go na kolana. Głowa odleciała mu do tyłu, spomiędzy jego wpółotwartych warg wyrwał się głośny, przeciągły jęk, a szeroko otwarte oczy wpatrywały się teraz pusto w przestrzeń. Dusił się własnym krzykiem, próbującym wyrwać się z jego ust. Jasne wstęgi emanujące z całej jego osoby rozproszyły się wokół, migocząc zielonkawymi błyskami. Miał wrażenie, jakby napięte ciało było rozrywane od środka przez krótkie, jednak nieustępliwie napływające fale wydostającej się mocy. Nic do tej pory nie sprawiło mu tak ogromnego cierpienia. Spalał się. Płonął, chociaż wkoło nie było śladu buzującego ognia. Ogarnęła go nagła pewność, że gdy za kilka dni ktoś spróbuje w końcu wejść do jego komnaty, znajdzie w niej nie księcia, a jedynie powykręcane, martwe truchło. Nie mógł w żaden sposób temu zapobiec. 
                          Nagle wszystko skończyło się tak niespodziewanie, jak rozpoczęło. Opadł bezwładnie na błyszczącą złotem posadzkę, z trudem przewrócił się na plecy i leżał tak, z szeroko rozrzuconymi ramionami i wzrokiem utkwionym gdzieś w suficie. Z jego piersi wyrywały się szybkie, płytkie oddechy, a każdemu z nich towarzyszył ból rozchodzący się tępo po całej klatce piersiowej. Nie myślał o niczym. Po prostu trwał. W ciszy. W samotności. W swym własnym rozgoryczeniu.




***
 


                          Frigga stała przed drzwiami do pokoju swego młodszego syna. Zamknął się w komnacie niemal od razu po powrocie z Kreganu i od tamtego momentu nie wyszedł nawet na chwilę. Od czterech dni siedział zupełnie sam, a ona stale zaprzątała sobie tym głowę, niemal nie mogąc myśleć o czymkolwiek innym. Wszystko sprowadzało się do troski i zmartwienia. Ostatnio widziała go na dziedzińcu, oddalającego się w stronę pałacu. Zdawał się być wtedy zupełnie nieobecny, zatopiony w swoich myślach. Wizualnie sprawiał wrażenie osoby trawionej poważną gorączką. W jakim stanie był więc teraz? Miała co do tego złe przeczucia.
                         Uniosła zaciśniętą w pięść dłoń i już chciała zapukać, jednak w ostatnim momencie zawahała się, zatrzymując rękę tuż przed płaską powierzchnią. Nie była pewna, czy chce zobaczyć jego obecny wygląd. Po chwili odetchnęła jednak głęboko i stuknęła w nią kilka razy, po czym zrobiła krok do tyłu, czekając na jakiekolwiek przyzwolenie. Po drugiej stronie nie rozległ się jednak żaden dźwięk mogący świadczyć o chęci Lokiego do przebywania w czyimkolwiek towarzystwie. 
- Loki, to ja - powiedziała, ponownie uderzając w drzwi. - Otwórz.
Nie otrzymała odpowiedzi. Wyczekiwała jeszcze przez chwilę, dając synowi czas na dojście do drzwi, jednak nie usłyszała najcichszych nawet kroków. Zalała ją fala lęku. Poczuła, że stało się coś złego. Odwróciła się i już miała odejść, by wezwać pomoc, gdy wrota uchyliły się wolno, nie wydając przy tym najcichszego nawet skrzypnięcia.
                          Weszła niepewnie do pokoju. Nie wiedzieć czemu miała wrażenie, że jej oczom ukarze się bałagan. Spodziewała się porozrzucanych książek i innych sprzętów leżących w nieładzie na ziemi, jednak w komnacie panował idealny porządek. Jak zawsze. Rozejrzała się, szukając go pełnym trwogi wzrokiem.
 

- Matko? - ciche pytanie padło z bliska, bardzo bliska.
Spojrzała przez ramię. Stał w wąskiej wnęce tuż obok wejścia, opierając się plecami o ścianę. Wyglądał, jakby z trudem utrzymywał się na nogach. Przyjrzała się uważnie całej jego postaci, od stóp aż po czubek głowy.  
- Coś ty ze sobą... - jej głos się załamał, nie pozwalając dalej mówić.
Brunet uniósł brwi czekając, aż dokończy zdanie. Nie zrobiła tego.
                          Westchnęła cicho. Nie wiedziała co działo się na Kreganie, ale musiało mu się przytrafić coś naprawdę strasznego. Żadna błahostka nie doprowadziłaby go do takiego stanu. Wiedziała, że tam gdzieś, głęboko w środku jest wrażliwy, chociaż uparcie starał się to ukrywać. Może i dotknęły go ostatnie wydarzenia. Może częściowo chodziło o to, że na jego oczach niemal zabito Wszechojca. Z jakiegoś powodu siedział tu w samotności, przy oknach przysłoniętych grubymi, zielono złotymi kotarami, głodując, nie wychodząc na powietrze. Jednak przyczyną jego wyglądu i zachowania z pewnością nie było niedostarczanie organizmowi pożywienia. Cóż więc innego mogło go tak wyniszczyć?  

Co się działo tu, za tymi zamkniętymi drzwiami w przeciągu tych czterech dni?





***


 

                          Odepchnął się od ściany i wolno ruszył w stronę łóżka, starając się opanować grymas bólu wykrzywiający co chwilę jego twarz. Przystanął przed obserwującą go uważnie matką, ujął jej dłoń w swoją - o wiele chłodniejszą niż zazwyczaj - i złożył na niej delikatny pocałunek. Potem nieśpiesznie ruszył przed siebie, wymijając ją bez słowa. Wiedział, że oczekiwała wyjaśnień, jednak nie miał ochoty niczego jej tłumaczyć. Przynajmniej na razie.  
                          Szła za nim, słyszał ciche stukanie butów na niskim obcasie. Nie odwrócił się. Dotarł do swego posłania i opadł na nie z cichym westchnieniem ulgi. Frigga przysiadła na skraju łóżka i położyła dłoń na jego udzie. Pocieszającym gestem czule pogładziła śliski materiał spodni i uśmiechnęła się smutno.  
- Synu... 
- Lepiej z nim? - przerwał jej.
Nie chciał udzielać odpowiedzi na pytanie, które z pewnością miała zamiar zadać. 
- Nie. Ale uparcie nalega na widzenie z tobą.
- Ze mną? - powtórzył ze zdziwieniem.
- Tak. Między innymi dlatego do ciebie przyszłam.
- Znany jest ci powód tego wezwania? - zapytał niepewnie, szybkim ruchem odrzucając z czoła pojedynczy, niesforny kosmyk ciemnych włosów. Syknął cicho, natychmiast tego żałując. Zabolało. 
- Nie...
Skinął lekko głową, spuszczając wzrok na swoją rękę, którą nerwowo skubał rąbek czystej, ciemnozielonej tuniki.  
- Czy mogę wiedzieć, co...
- Nic - przerwał jej zimnym, nieprzyjemnym tonem. 
Na jej twarzy pojawiło się rozżalenie. Do tej pory nigdy jeszcze nie zwrócił się do niej w taki sposób. 
- Martwię się - odparła po chwili. 
- Wiem. 
- Nie wyglądasz najlepiej. 
- Wiem. 
- Powinieneś udać się do skrzydła szpitalnego. 
- Może później - burknął. - Najpierw czeka mnie rozmowa z ojcem.




***



15 komentarzy:

  1. O Boże !!!! Nowy rozdział !! Niesamowite zaskoczenie !!
    Już miałam podejrzenia że zapomniałaś o blogu i opowiadaniu, nawet w razie czego miałam zamiar Cie jakoś nawrócić do powrotu :D No ale wróciłaś, i nie nie mam zamiaru Cię gnebić bo wiem szkoła i inne takie potrafią zabrać cały wolny czas ;-)

    Dzięki za rozdział chociaż mnie on boli :p ale i tak jest świetny.

    Powodzenia Do usłyszenia i do szybkiego kolejnego uploadu :*

    Lokietta

    OdpowiedzUsuń
  2. ROZDZIAŁ!!!! Nawet nie wiesz jak się ciesze. No ale do rzeczy naprawdę nie ma pojęcia co ci napisać rozdział jak zwykle świetny. Ale mam pytanie kiedy zamierzsz wstawić kolejny? Naprawdę nie mogę doczekać się rozmowy Lokiego z Odynem :-)
    Pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że w końcu mogłam go dodać.
      Następny (OBY) za tydzień :)

      Kinnisidee 3:}

      Usuń
  3. Likietta! Żyjesz!!! :D

    Skądże, ja o blogu nie zapominam, tym bardziej o opowiadaniu! Po prostu Trochę rzeczy mi się nazbierało do roboty i musiałam się nimi zająć.

    Dziękuję ;)
    Postaram się, żeby następny rozdział nie był za jakoś wybitnie długo.

    Pozdrawiam,
    Kinnisidee 3:}

    OdpowiedzUsuń
  4. Okey, moje pierwsze stwierdzenie czytając pierwszy akapit to -- telekineza, pfu, telepatia, jasna i pieprzona cholera! Przypadkowo publikujemy w tym samym dniu prawie o tej samej godzinie i okazuje się, że obydwie podbiłyśmy buty asgardczyków metalem. Ale jeśli chodzi o resztę, będę mendą i to zajadłą.
    Stylistyka. Wyjątkowo jak na Ciebie podła korekta, całość daleka od doskonałości. I ucierpiała przejrzystość, o której zawsze tyle mówię. W pewnym momencie zupełnie zapomniałaś, że dialog odseparowuje się enterem. Wiesz, jak strasznie irytuje mnie tego typu niedbałość. Zwłaszcza, kiedy miejscami wdziera się dziwaczna składnia i zbędne przecinki. Nawet fabularnie całość jest cholernie chaotyczna, zdaje się krążyć w okół jednego motywu, co możnaby jeszcze wybaczyć, gdyby był to motyw precyzyjnie nakreślony. A tu nie dość, że nieprecyzyjnie to jeszcze z dużą dozą rezerwy. Jakbyś sama nie do końca wiedziała, co chcesz powiedzieć. Pewne opisy i wątki zdają się być nieproporcjonalnie krótkie lub długie -- tutaj nie ma ani dynamiki, ani charakteru.
    Wskazuje na dosyć szybki proces twórczy. Chęć odwalenia roboty byleby była. Znam to. Ale przejrzystość, kochana, nie może przy tym cierpieć. Można sprzedać wszystko, o ile robi się wrażenie, że całość jest dopracowana, a wszelkie niedoskonałości wynikają jedynie z inwencji twórczej, którą kończy się w następnym rozdziale. Często zarzucam wszystkim zbytnią neutralność, elastyczność, stosowanie półśrodków. Ba, pewnie już ci mówiłam, co o tego typu półśrodkach sądzę. Ten post to jeden wielki chodzący półśrodek, mówiący o niczym i przeznaczony dla nikogo.
    Ostra reprymenda. Wiesz, że nie robię tego złośliwie. To tylko trochę poświęcenia. Poświęcenia, jakim jest pisanie Ci uczciwie i do bólu szczerze.
    Wiem, że recenzja krótka, ale tylko na tyle mnie dzisiaj stać.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy,
    Jedyna i prawdziwa (niechaj schowają się fałszywe massie)
    Massie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie! Zatrwożyła mnie informacja o tych dialogach! W tym oknie, w którym edytuje się tekst wszystko było jak trzeba, a teraz patrzę tu i faktycznie. Moment, zaraz odpiszę na resztę, tylko poprawię te cholerne dialogi, bo takie coś jest niedopuszczalne.

      Usuń
    2. Masz rację, jest.
      Że też nikt wcześniej nie zwrócił na to uwagi...
      Massie.

      Usuń
    3. Telekineza, telekineza - zawsze i wszędzie :P
      Mam w podświadomości przyjęte, że jak żołnierz z krainy mitologii lub po prostu z zamierzchłych czasów, to musi mieć stylowe butki podbite właśnie metalem. Tak było, jest i będzie!

      Co do dialogów - nie zapomniałam, o takim czymś nie da się zapomnieć! Ja nie mam pojęcia co to się z nimi wydarzyło, ale już poprawiłam. Dziękuję, że mi o tym napisałaś. Pewnie jeszcze długo bym tego nie zauważyła i żyła sobie w radosnym przekonaniu, że jest tak, jak być powinno ://

      Przecinki... Zaraz przelecę cały fragment jeszcze raz.
      „W poszukiwaniu niepotrzebnych przecinków”

      Na resztę... Nie wiem, co odpowiedzieć. Może jedynie: http://images.clipartlogo.com/files/images/44/445281/lego-smiley-sad-clip-art_f.jpg

      I może złożę obietnicę poprawy (zarówno ogólnej, jak i tego fragmentu :( )

      No dobra, jeszcze napiszę, że ten rozdział... całkiem mi się podobał! I właśnie nie pisałam go „na odwal się”. Ale jak widać, mój głupi mózg... Ehh, no nie ważne.
      Idę się pozałamywać gdzieś w kącie.
      Mam taki fajny kąt. Lubiłam go. Ale od teraz będzie moim „Kącikiem Rozgoryczeń”.

      ( Po tym komentarzu nie miałabym wątpliwości, że to mogłaby być jakaś inna Messie ^^ )

      Kinnisidee 3:{

      Usuń
  5. jasna i pieprzona cholera!
    teraz czuję się winna!
    nie chciałam cię przygnębić, kochanie. wiesz, że jestem mendą i to mendą zimną i pedantyczną. wiesz doskonale co jest ze mną nie tak. i wiesz, że jestem dzisiaj rozgoryczona i nastaeiona na krytykę.
    kurna, teraz ja będę rozważać melancholicznie swoją podłość i wyrachowanie.
    Massie.

    OdpowiedzUsuń
  6. A i jeszcze jedno -- nie chcę przerabiać cię na moją modłę, na modłę massie. ten fragment nie jest najlepszy, ale to wyłącznie moja opinia. przecież innym dziewczynom się podobało... przecież czytelnicy są różni i tylko ja jestem tak skrajnie wymagająca...
    Massie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie! Nie chodziło o wzbudzenie w Tobie winy!
      Zaraz ja się będę czuła winna, że doprowadziłam Cię do takiego poczucia.
      I się porobi dopiero!

      Usuń
  7. ,,Co się działo tu, za tymi zamkniętymi drzwiami w przeciągu tych czterech dni?''
    Też się zastanawiam xD


    OdpowiedzUsuń
  8. Zauwazylam błąd w imieniu, masz napisane "Figga", a powinno byc "Frigga".Blog poza tym szczegolem, cudowny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 0_0
      Cały ten czas żyłam w słodkiej nieświadomości o tym, że w jej imieniu powinno być jeszcze "r". Dla mnie to zawsze była Figga, nie wiedzieć czemu. I automatycznie tak czytałam wszędzie i zawsze. Dziękuję za zwrócenie uwagi i za miłe słowa! :)

      Usuń
  9. Zauwazylam błąd w imieniu, masz napisane "Figga", a powinno byc "Frigga".Blog poza tym szczegolem, cudowny.

    OdpowiedzUsuń