wtorek, 17 września 2013

Rozdział 14 --> Power


Cześć :)

Pojawiam się z nowym rozdziałem, trochę to zajęło czasu - więcej, niż się spodziewałam... (Miało być dni siedem, wyszło 10...)
Wyszła z tego znowu w sumie tylko jedna scena... Fragment chciałam dodać dłuższy, ale wtedy pojawiłby się dopiero za kilka dni ://
To już wolę go podzielić na dwa krótsze części. 

 Hehe, gdy skończycie czytać to wiedzcie, że dotarłyście właśnie do 60 strony :)

Pozdrawiam, 
Kinnisidee 3:}

PS. Soundtrack' u nie wymieniam tutaj, ponieważ tym razem umieściłam link przed sceną, do której pasuje :)









***

 
                      Zacisnął szczękę. Podjął już decyzję. Nie pomoże. Wszechojciec mimo swego wieku był silny. Bardzo silny. Nic poważnego nie mogło się mu stać. Zostanie wyleczony natychmiast po powrocie do Asgardu.
Poza tym nikt nie będzie go oskarżał o brak reakcji. Nikt nie wie, że MÓGŁBY pomóc. Mógłby...
                      Potwór ponownie podniósł starca, tym razem mocniej ściskając jego ciało między swymi potężnymi palcami. Z rozwartych warg Odyna wyrwał się cichy jęk. Gigant nie rzucił nim po raz kolejny. Zrobił coś o wiele gorszego. Zaczął zaciskać dłoń w pięść, powolnie, aczkolwiek skutecznie dusząc uwięzionego w niej boga. Może jednak...




***



                    Był półprzytomny. Nie mógł oddychać. Pragnął wciągnąć haust powietrza w płuca, jednak ogromne palce potwora zaciśnięte wokół jego torsu skutecznie mu to uniemożliwiały. Czuł, jak życie opuszcza jego ciało, jak wyrywa się z niego wszystkimi możliwymi drogami, jak śmierć oplatuje go swymi mrocznymi mackami.
Nie obawiał się końca. Ten niósłby ze sobą jedynie wyczekiwaną od dawna ulgę i spokój. Obawiał się, że odejdzie za wcześnie.
Nagle, gdy już znajdował się na skraju wytrzymania, gdy zaczynał odpływać w nicość, uścisk ustąpił. Poczuł, że spada. Że bezwładnie leci w dół. A chwilę później boleśnie zderzył się z ziemią.


***



                      Thor pędził korytarzem, nie zważając na mijanych po drodze kregańczyków. Kompletnie ich ignorował, chwilowo pragnąc jedynie odnaleźć najpierw brata, a potem będących w mniejszym od niego niebezpieczeństwie kompanów. Walką zajmie się później. Wybije ich wszystkich po kolei. Ale nie teraz.
                    Dobiegł do zakrętu, wypadł zza niego i... natychmiast cofnął się na tyle, by znaleźć się z powrotem za ścianą. Poczuł przyjemny, przeszywający na wskroś dreszcz emocji. Zebrał wszystkie siły - czuł, jak płynęły pod jego skórą kierując się w stronę dłoni. Dłoni, w której dzierżył młot.



***



                   Głośny świst. Ułamek sekundy. Łomot uderzenia i ogłuszający trzask. Tysiące drobnych kawałeczków lodu wirujących w powietrzu. Głuchy odgłos uderzenia bezwładnego ciała o ziemię.
Loki odetchnął z ulgą.
Thor.
W samą porę.
Cofnął się do tyłu i zamknął oczy. Musiał się uspokoić, stłumić w sobie tą pragnącą zapanować nad jego ciałem moc. Opanować ją. On był jej władcą, nie na odwrót.




***



                     Po lodowym gigancie pozostały jedynie rozrzucone po podłodze, błyszczące odłamki. Gromowładny w chwilę znalazł się przy leżącym ojcu. Opadł na kolana i ostrożnym ruchem przewrócił go na plecy. Twarz starca pokryta była krwią cieknącą z jego uszkodzonego podczas upadku nosa oraz z cienkiej, długiej szramy rozciągającej się pod zdrowym okiem.
Nie wiedział co robić. Potrzebował pomocy. Podniósł głowę i błagalnie spojrzał na stojącego kilka metrów dalej brata.
Jego wzrok odnalazł jednak jedynie kamienną ścianę. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą widział Lokiego, teraz nie było nikogo. Podniósł się z klęczek i rozejrzał dookoła, przewiercając wzrokiem ciemność panującą w głębi korytarza.
On musiał być gdzieś w pobliżu. Nie mógł się oddalić. Był przecież zupełnie bezbronny...
- Loki? - zawołał cicho. 
Nie otrzymał odpowiedzi. Nic. Wkoło panowała zupełna cisza, zmącona jedynie chrapliwym, nierównym oddechem Odyna.
Zaklął pod nosem. Co miał zrobić? Nie porzuci ledwo żywego ojca licząc na to, że nikt go nie znajdzie podczas jego nieobecności. Ale... Jeśli Lokiemu coś grozi? Jeśli w czasie, gdy on powalał giganta, jakiś kregańczyk zakradł się od tyłu i pojmał go, chcąc dopełnić dzieła?
                      Nagle kontem oka dostrzegł delikatny ruch w miejscu, gdzie linia światła rozpływała się i niknęła w czerni. Był tam. W mroku delikatnie rysował się zarys jego wysokiej, szczupłej sylwetki. Dlaczego jeszcze nie podszedł? Stał o własnych siłach, co do tego nie było wątpliwości. Nie mógł więc być poważnie ranny.

- Bracie? - zapytał niepewnie. - Czy wszystko w porządku?
                    Nie otrzymał żadnej odpowiedzi, jednak po chwili brunet postąpił kilka kroków na przód i wszedł w słabą łunę pochodni. Thor zmierzył go wzrokiem. Wyglądał jeszcze mizerniej niż zazwyczaj. Jasna na co dzień skóra nabrała niezdrowego, niemal białego odcienia, po jego skroni spływały drobne krople potu, a zmarszczone czoło świadczyło o ogromnym wysiłku szkodliwie trawiącym jego ciało. 
- Co się... - zaczął, jednak zamilkł, gdy Zielonooki uniósł dłoń w uciszającym geście.
- Żyje? - zapytał słabo, zatrzymując się w odległości metra i lekko wskazując Odyna podbródkiem.
- Ledwo - odparł. - Musimy się stąd jak najszybciej wydostać.
- Cóż za odkrywczość...
- Nie ja tu jestem biegły w sztuce planowania.
Loki prychnął. Oczywiście. W trudnych sytuacjach ciężar odpowiedzialności za dalsze losy niezmiennie spoczywał na jego barkach.
- Nie wiem co mógłbym... - poczuł nagłe zawroty w głowie - ...zrobić - dokończył ciszej.
- Nie oczekuję, że nas stąd wyciągniesz. Nie. Zagłębiałeś się jednak w wiele rozmaitych ksiąg, więc może mógłbyś coś poradzić...
- Bez ziół? Bez potrzebnych sprzętów? Wątpię, bym był w stanie - mruknął, przeklinając w myślach drażniący go odgłos pulsującej w uszach krwi. 
Nie mógł znieść tego dźwięku, niemniej jednak ociągając się podszedł do leżącego na ziemi ojca. Przyklęknął i delikatnie ułożył dłoń na jego pooranym zmarszczkami czole. Było chłodne i lepkie od rozmazanej na nim krwi. Wahał się kilka sekund, ale w końcu ostrożnie, samymi opuszkami palców uniósł powiekę starca i przyjrzał się zdrowemu oku. Źrenica wraz z tęczówką uciekły w górę, ustępując miejsca lekko zaczerwienionemu białku.
- Nieprzytomny - oznajmił krótko. 
Gromowładny skinął głową.
- Co nam pozostaje? - zapytał ze zniecierpliwieniem, przerzucając z ręki do ręki Mjolnira.
Loki usiadł na ziemi, krzyżując nogi w kostkach.
- Czekać.




***



                    Był w pełni świadomy. Nie omdlał, mimo, że ból natarczywie atakował niemal każdy skrawek jego ciała. Miał wrażenie, jakby od synów oddzielała go gruba błona. Znajdowali się tuż obok, lecz on słyszał jedynie ich zniekształcone głosy i jakieś stłumione dźwięki odbijające się dudniącym echem w jego głowie. Nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa, wargi odmawiały mu posłuszeństwa, pozostając wciąż w lekkim rozchyleniu. Nie mógł też otworzyć oczu. Nic.
Przeklęty własną słabością.
Skażony chorą niemocą.
 Jedyne co pozostawało, to czekać. Czekać w tym niebezpiecznym miejscu, w gnieździe wroga i mieć nadzieję na to, że nic się nie stanie. Dopóki nie odzyska sił. Dopóki na powrót nie stanie się potężny.
                     W pewnym momencie ktoś uniósł jego odrętwiałą powiekę. Źrenica sama podążyła w ślad za nią, starając się uciec przed tak bardzo rażącym ją światłem. 
Był jedynie skorupą, obrazkiem, naczyniem pozbawionym zawartości. Czynność tak prosta, jak poruszenie choć małym palcem, wydawała się teraz niemożliwa, niewykonalna. Leżał tak kolejne minuty, trwając w kompletnym bezruchu, wsłuchując się w swój słaby oddech.
Nagle coś zaczęło się zmieniać. Jego ciało na wskroś przeszył lekki dreszcz, w głowie rozbrzmiał narastający z każdą chwilą szum.
Wracała.
Wracała, napełniając go przyjemnym ciepłem.
Rosła, rozprzestrzeniając się w jego wnętrzu.
Wypełniała sparaliżowane członki.
Przywracała zdolność ruchu.
Oczyszczała jego umysł.
Koiła. Uśmierzała cierpienie. Dawała siłę.
Była tu. Była i nie zamierzała ponownie odchodzić.
Dopóki nie zrobi tego, co zrobić musi.





***



- Moc...
Loki wyrwał się z zamyślenia. Ten wyraz. Jeden, jedyny wyraz wypowiedziany bełkotliwie przez jego ojca spowodował, że jego ciało otulił nagle przenikliwy chłód.
Dopiero po chwili zrozumiał, że słowo to nie dotyczyło jego.
Odyn wracał do sił. Cienka skóra przybrała zdrowszy odcień i sprawiała wrażenie, jakby delikatnie migotała. Magia płynęła wartko jego żyłami, mieszając i przeplatając się z krwią, zwracająca energię...
Przybierała na sile, zaczynała promieniować z jego ciała, rozpływać się po posadzce wokół niego, unosić, kumulować.
Loki uśmiechnął się z wyższością, gdy dostrzegł minę stojącego z boku brata. Gromowładny przyglądał się temu wszystkiemu wielkimi ze zdziwienia oczami. Patrzył na coś, czego nie mógł, czego NIE MIAŁ PRAWA rozumieć.




***




                        Zrobi to. Z pełną świadomością tego, co może się później stać. Musi ich stąd wyprowadzić. To jego obowiązek. Zarówno królewski, jaki i ojcowski. Był ich jedyną nadzieją na wydostanie się z tej krainy.




***



                       Dziwne uczucie przeszywające ciało. Woń kwiatów i dymu. Ogłuszający trzask. Nagła, oślepiająca jasność. I nicość. A później...



***



                       Z hukiem pojawili się na pałacowym dziedzińcu. Wszyscy. Thor. Sif. Hogun. Tyr. Ranny Volstagg. Żołnierze, z których już zniknęła iluzja...
Loki szybko podniósł się na nogi i automatycznie otrzepał pył ze swej wyjściowej szaty. Nie miało to najmniejszego nawet sensu, gdyż już wcześniej nie prezentowała się najlepiej. Podarty materiał, kurz przyklejony do plam z jego własnej krwi - wszystko to sprawiało, że wyglądał jakby od bardzo dawna chodził w tych łachmanach.
                      Wyprostował się i niepewnie rozejrzał dookoła. Szukał ojca. Zamiast tego natrafił na zbierającego się z ziemi Thora. Blondyn klął siarczyście pod nosem, trzymając się za kolano. Spomiędzy jego palców leniwie sączyła się krew. Uśmiech, który niemal nigdy nie znikał z jego twarzy teraz ustąpił miejsca mocno zaciśniętym wargom. Raptem spojrzenie Gromowładnego odnalazło jego spojrzenie. Błękitne oczy wydawały się należeć nie do boga błyskawic, lecz kogoś zupełnie innego, kogoś obcego. Zgasła w nich wszelka radość. Były pełne powagi i skupienia. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak zamiast tego zwrócił się gwałtownie w stronę grupy asgardzkich wojowników, która otaczała...
                     Loki pchnięty złymi przeczuciami podbiegł do nich i torując sobie drogę ramionami zaczął przedzierać się przez mały tłumek. Nie zważał na to kogo trafi, ani w co trafi. Chciał tylko dostać się do pierwszego rzędu i nie zobaczyć tam tego, czego się obawiał.
- Pomoc! - zagrzmiał Thor, pojawiając się nagle tuż u jego boku. - Niech ktoś sprowadzi natychmiast pomoc!
Jeden z wojowników posłusznie pognał w stronę pałacu. Reszta zacieśniła okrąg, pozostawiając pośrodku wolną przestrzeń.
Bracia jednocześnie postąpili kilka kroków na przód.
                     U ich stóp leżał Odyn. Jego poobijanym ciałem wstrząsały gwałtowne, spazmatyczne drgawki, a z kącika wpół otwartych ust toczyła się ślina wymieszana z ciemną krwią.
                    To, co działo się z nim wcześniej na Kreganie, nie dorównywało temu atakowi w najmniejszym nawet stopniu. Tam był wyczerpany. Słaby. Jednak żyw. Teraz znajdował się na cienkiej linii dzielącej byt od niebytu. Użycie tak potężnej magi przy takim osłabieniu nie mogło przynieść innych skutków.
Gdzieś z tyłu rozległ się nagle głośne wołanie.
- Przejście! Przejście dla medyków! - czyjś donośny głos wzbił się ponad szmery zgromadzonych na placu ludzi.
Chwilę później czterech niosących ze sobą nosze mężczyzn znalazło się tuż obok nich. Ostrożnie ułożyli rannego na przenośnym posłaniu i ruszyli z powrotem do pałacu najszybciej, jak tylko się dało.





***




10 komentarzy:

  1. Wiesz, od czego zacznę... stylistyka "D
    Ogólnie -- jest dobrze, jak zwykle. Konkretnie, prosto i konsekwentnie. Kontynuujesz ten styl z krótszymi zdaniami i odwołaniami do nich w następnych zdaniach (co naprawdę dobrze wpływa na kondycję opisów).
    Zabrakło mi określeń osób, jeśli wiesz, o co mi chodzi - w tych początkowych pod-fragmentach nie można wyróżnić, o kim mówisz w konkretnym momencie. W oczywisty sposób odejmuje to całości. Wiesz, zanim z kontekstu zreflektujesz się kto co robi to dłuższa chwila mija i ulatuje przy tym cały sens konsekwentnie, prosto budowanych zdań. Właśnie przez to nieogarnięcie pojawiła się w tekście pewna anomalia anatomiczna! (kochamy anomalie anatomiczne, prawda, PartOfHidddlesArmy? "D)."Pragnął wciągnąć haust powietrza w płuca, jednak ogromne palce zaciśnięte wokół jego torsu skutecznie mu to uniemożliwiały" -- miało to być zdanie w kontekście tej sceny z olbrzymem, ale z pewnych względów (które nakreślę za chwilę) wyszło to... dosyć interesująco. Otóż Odynowi wyrosła ciekawa narośl wyglądająca jak ogromne palce i/lub ogromne palce wyrosły mu z okolic żeber i ciasno oplotły wokół ciała "D Rozumiem sens tego zdania, ale na pierwszy rzut oka wcale nie jest ono takie oczywiste -- bo widzisz, kiedy używasz tych gwiazdek to separujesz jeden fragment od drugiego, a jeżeli separujesz, to musisz pamiętać, że przy okazji tracisz kontekst. Żeby wszystko pozostawało, żebyś mogła sobie pozwolić na brak użycia zaimka osobowego musisz precyzyjnie nawiązać do tego, co było przed tymi gwiazdkami. Rozumiesz, o co mi chodzi?
    Fabuła, a właściwie detale fabularne, bo dzieje się teoretycznie niewiele. Widzę, że zaczęłaś się skupiać na stanie fizycznym bohaterów oraz [ciemnej] mocy samej w sobie. Czyżbym dostrzegała jakieś nieznaczne inspiracje moją twórczością? "D Właściwie ja takie tendencje zainspirowałam prozą Sapkowskiego, więc wiedz, że ja to jemu zawdzięczam "D I wiem, tak, jestem przewrażliwiona na punkcie swojej twórczości i wszędzie dookoła dostrzegam jakieś odwołania "D Nie oskarżam o żaden plagiat, uchowaj! To w pełni naturalne, że coś takiego praktykujesz, a poza tym opisujesz to w swoich słowach, więc nie ma mowy o ściąganiu fraz czy coś w tym rodzaju.
    Mówiąc szczerze nie zrozumiałam końcówki. Trafili do Asgardu, ale dlaczego? Odyn ich tam przeniósł pomimo tego, że znajdował się na granicy możliwości? Loki? Frigg (bo woń kwiatów)? To najpewniej będzie wyjaśnione.
    Teoretycznie nieoczywista niekonsekwencja -- Loki wspomina, że (m.in.) nie ma przy sobie ziół i dlatego nie może ich stamtąd wyciągnąć. Co mają zioła do teleportacji? Chyba, że chodzi o jakieś zioła halucynogenne -- to wtedy wszystko doskonale rozumiem, następuje teleportacja ponad rozum i świadomość "D
    Detale (bo gdybym ich nie przedstawiła to nie byłabym sobą). Za pierwszym razem żeby podkreślić mocny wydźwięk jakiegoś słowa, używasz do tego capslocka. Za drugim razem jedynie pogrubiasz czcionkę. To szczegół. Niewiele przeszkadza.
    Ogółem, fragment jest w klimacie, w którym czuję się swobodnie bo i w podobnym sama tworzę. Podoba mi się, choć nie jest perfekcyjnie. Pozostajesz moją "ulubienicą", hehe, nazwijmy to tak sobie. Pisz pisz, pisz dalej. Czekam :), co więcej:
    Ze zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy.
    Massie.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem odpisuję względnie szybko...

      Taak, jakoś tak spodziewałam się stylistyki na początku ^^
      No ba! Przykłady anomalii anatomicznych to najlepsza rzecz do wyszukiwania w opowiadaniach! :D No przyznam, że Odyn z dodatkowymi, ogromnymi palcami wyrastającymi z żeber jest całkiem ciekawym mutancikiem... Te palce to taki żebrowy Obcy, nawet zgadza się to, że zabijają swojego żywiciela tuż po tym, jak się pojawią ^^
      Ehh, chyba powinnam to zmienić. Zaraz się tym zajmę.

      Ha! Uprzedziłam we wstępie, że to w sumie jedna scena jest ://

      Co do inspiracji... Myślę, że po prostu te wszystkie opowiadania w pewnych momentach są do siebie podobne. Większość ludzi porusza temat mocy Lokiego, bla bla bla i odbiera to dość podobnie, tylko opisuje na swój sposób.
      Akurat teraz przeszłam już do tych fragmentów, które napisałam jeszcze w czerwcu, czyli zanim się w ogóle poznałyśmy :)
      (To tak, żeby Cię zapewnić, że się nie inspirowałam Twoją twórczością ^^)

      Przeniósł Odyn, bo się... ekhym, zregenerował.
      Błyskawicznie.
      Ale nie chciałam przeciągać tej sceny, bo polegałaby ona na tym, że siedzą i czekają.
      I czekają.
      I jeszcze czekają.
      No więc rozumiesz ^^
      A co dalej, po tym całym czekaniu? O tym w następnym rozdziale!
      (Przyznam szczerze, że nie wiem czemu napisałam o tych kwiatach... Trochę to w ogóle wyrwane z kontekstu.)

      Argghhh! Te zioła! Zapomniałam tam dopisać dość istotnej rzeczy.
      Thorowi tam chodziło o to, że wie, że Loki nie da rady (PFS!) ich stamtąd wyciągnąć, ale może mógłby w jakiś sposób pomóc Odynowi.
      A mężczyzna (^^) mówi, że bez ziół się nie da.
      Tak że ten.

      A, to. Faktycznie. Caps Lock. Już poprawiam.
      Trzeba konsekwentnie trzymać się jednego sposobu.

      Łeee, od perfekcji to mnie jeszcze niezmierzone równiny Asgardu dzielą. (Są tam jakieś równiny? Jak nie, to od teraz oficjalnie istnieją ^^)

      Miło to słyszeć :)
      Big hugs ode mnie i od dodatkowych palców Odyna!
      Kinnisidee 3:}

      Usuń
    2. Ach, w takim razie z tą inspiracją to pardona "D naprawdę przepraszam, jestem rozkojarzona, przewrażliwiona i tyle "D zresztą sama wiesz dlaczego, ostatnio miałyśmy okazję rozmawiać o tym prywatnie. Ale shh, dość o tym, mam zbyt dobry humor żeby o tym rozmawiać!
      Hahahahaa! Te anomalie... że też ostatnio straciłyśmy dobrą możliwość do opisywania tych kwestii anatomicznych... ale może to lepiej, bo prawdopodobnie pękłybyśmy przy tym ze śmiechu i nie mogłabyś dokończyć swojego opowiadania "D Chociaż tak mi szkoda twojego rysunku! Był perfekcyjny, perfekcyjny, rozumiesz? "D
      No tak, i w tym momencie dowiadujemy się, że Thor jest mężczyzną, co wcześniej nie było wiadome. Że też wcześniej na to nie wpadłam, no! "D Pewnie jego klata też jest męska. I nosi męskie ubrania. Ale tego nie doprecyzowałaś, kochana, to trzeba doprecyzować! Teraz. Zaraz. Już! "D
      Okey, chyba wszystko już wyjaśnione. Naprawdę mam teraz taaki świetny humor! Muszę to jakoś spożytkować.
      Znasz Ylvis - "The Fox"? Gatunek muzyki, którego nie słucham -- to pastiż wszystkich popularnych motywów w muzyce rozrywkowej czyli chwytliwa melodia z tekstem stylizowanym na pseudogłęboki i mówiącym o tym, co mówi lis (bo skoro pies szczeka, kot miałczy etc. to : WHAT DOES THE FOX SAY?) <3
      Wiesz, to tak w ramach rewanżu bo kiedyś wstawiłaś Counting Stars -- OneRepublic i do tej pory cały czas tylko chodzę i śpiewam na cały głos "AAAAAAAAJ feel something so right". "D
      Przestawiona z trybu oficjalnego na nieoficjalny,
      Massie.




      Usuń
    3. Wiem. Nie chcąc Cię dodatkowo denerwować po prostu musiałam to wyjaśnić ;)

      A dziękuję, dziękuję ^^
      Muszę go sobie podczas pisania gdzieś obok kłaść i spoglądać od czasu do czasu. Będzie robił za przestrogę.

      Nie, nie! To było odnośnie Lokiego!
      Ale...
      Powiem Ci coś w tajemnicy, więc ćććć!
      Thor...
      (Przygotuj się na ten szok.)
      THOR TEŻ JEST MĘŻCZYZNĄ!

      No nie, jak możesz mówić, że ta piosenka ma pseudo głęboki tekst?!
      Mnie zmusiła do refleksji!
      "Your fur is red,
      so beautiful.
      Like an angel in disguise" <-- ach, cudowne :D
      Zresztą jak cały tekst ^^
      A ten lis na końcu teledysku to taki trochę Behemot z "Mistrza i Małgorzaty" ^^

      Kinnisidee 3:}

      Usuń
  2. Jak można przerwać w takim momencie jestem nie pocieszona, ale rozdziała naprawdę super rozdział pisz pisz, bo nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam, Rox

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspominałam kiedyś w komentarzu...
      ZUO! ^^
      W czystej postaci.
      Ale następny rozdział z pewnością pojawi się szybciej niż ten powyżej :)
      Pozdrawiam,
      Kinnisidee 3:}

      Usuń
  3. O mamuniu. Ale się porobiło.
    Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale mam tyle pracy że nie mam nawet kiedy wejść i skomentować chociaż rozdział przeczytałam dzień od opublikowania.
    Ach, ta szkoła. Już mam jej dość. -.-

    No dobrze. Skupmy się na rozdziale.
    No wszystko fajnie i pięknie, ale dlaczego Loki tak postąpił z Odynem? Co z nim będzie? Będzie dobrze? Mam nadzieję, że przeżyje.
    Chociaż nie! Zrób tak, że Odyn wykorkuje a Thor zasiądzie na tronie, po czym Loki będzie chciał go objąć! Tak, plan idealny. :D
    Nie przejmuj się mną i tym komentarzem, bo mój mózg słabo pracuje gdy jestem chora. Uch, nienawidzę być chora.
    Ten katar jest męczący i co chcę dopisać chociaż jedno zdanie do swojego rozdziału to muszę lecieć po chusteczki. -.-

    Ale powiem Ci, że chcę znacznie więcej po tym rozdziale! Teraz, zaraz i natychmiast!
    Napisałaś u mnie, że potrzebujesz małej motywacji, więc Ci ją dam.
    JAK NIE NAPISZESZ MI KOLEJNEGO ROZDZIAŁU TO PRZYSIĘGAM, ŻE CIĘ ZNAJDĘ I UKATRUPIĘ! NO PRZYSIĘGAM CI TO NA ODYNA. ;D

    Dobra, nie straszę Cię tu już. :D
    W sumie to myślałam, że ten komentarz wyjdzie bardzo krótki, ale jednak coś tu naskrobałam.

    Pozdrawiam serdecznie!
    Stella.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhhh, wybacz, że dopiero teraz odpisuję :)
      To głównie z tych samych powodów, które wymieniłaś w powyższej wiadomości.
      Och, dobrze, że kolejny rozdział już za niedługo, bo inaczej zginęłabym marnie :D

      Loki nie chce zdradzić, że posiada moc. Odyn (stety lub niestety ^^ ) nie umrze. Przynajmniej na razie. Trzyma się życia mocno i nie zamierza puścić.
      A co będzie potem? Zobaczysz w bliżej nieokreślonym czasie i w bliżej nieokreślonej liczbie kolejnych rozdziałów ;)

      Mam nadzieję, że teraz jesteś już zdrowa ( Ekhym, minęło 15 dni, więc pewnie wszystko jest dobrze teraz. )

      Pozdrawiam,
      Kinnisidee 3:}

      Usuń
  4. Cholera jasna, dlaczego kończysz w takich momentach XD No dobrze wybacze Ci to, jeżeli wybaczysz mi moja nieobecnośc na Twoim blogu. Po prostu nie jestem w stanie komentować wszystkich czytanych przeze mnie blogów. Nie jestem XD Ale się staram...

    No cóż co do rozdziału to w gruncie rzeczy, nie wiem czy bedę podła mówiąc to, wolalabym żeby Odyn umarł. Nie trawię tego gościa i nawet kszty współczucia do niego nie mam. Po prostu nic a nic. Może jest to spowodowane żalem jaki mam do niego po filmie (tak ciągle wszystko kraży wokół "Thora"), abo po prostu nie lubię jego nie których cech. Nie ważne. Myslę, że byłabym szczęśliwa gdybys go ukatrupiła :3

    Ja rządam więcej Lokiego! Za mało go było w tym rozdziale. Tylko Odyn i Odyn XD Prosze więc o litość i o dostarczenie mi multum Loczkowych scen :3 Dziekuję :3

    A i jeszcze zapraszam do mnie, bo W KOŃCU nowy rozdział :3

    Pozdrawiam,
    Mrs. Darkness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, wybaczam :)
      Kończę w takich momentach, ponieważ lubię pozostawiać sytuację nie do końca wyjaśnioną, dać wam ewentualną możliwość do zastanawiania się nad tym, co będzie dalej. Młahaha!

      Yup, Odyn ma kilka cech, które mogą irytować... Ale tak jak napisałam wyżej, w odpowiedzi na komentarz Stelli - jeszcze trochę się z nim pomęczycie ( taki trochę spoiler, ale truuudno!)

      Więcej Lokiego? Się robi.
      Kolejny rozdział będzie głównie o nim ;)

      Pozdrawiam,
      Kinnisidee 3:}

      Usuń